03 lutego 2013

Plan

na weekend zakładał szybkie sprzątanie w piątek, wielkie lenistwo w sobotę i niedzielne brykanie. Gdy ściągając buty rzuciłam do taty zwykłe "co słychać" i podniosłam spojrzenie na niego, od razu wiedziałam, że stało  coś złego. Błyskawiczne kojarzenie faktów: dziś była wizyta u kardiologa, poszedł sam. A potem milion pytań co powiedział lekarz i wciąż ta sama odpowiedź: "nic" i oczy we łzach, a potem płacz. Sama często zapytana "co się dzieje" mówiłam, a nawet nadal mówię "nic" i nigdy nie pomyślałam, jakie to frustrujące dla pytającego.
Weekend nie jest tak beztroski jak planowałam. Tato płakał w nocy, słyszałam. Za tydzień kończy 60 lat. Chciałabym mu podarować zdrowie i spokój, ale tego nie da się zamówić przez internet ani wystać w długiej kolejce...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz