31 grudnia 2012

Tegoroczny

sylwester w moim wydaniu jest geriatryczny czyli ja, filmy, książka i kocyk;) Kręgosłup odpoczywa, ja piję nektar pomarańcza&mango i sobie ziewam. A co, nie mogę? Mogę:P
Żadnych podsumowań, żadnych dołów, żadnych planów, żadnych postanowień. Jest spokojnie. Nawet w głowie.
To będzie dobry rok. Ag. tak mówi. A  nie znamy się od wczoraj, chyba wie co mówi...;)
Jak nie..... to się Ag. pociągnie do odpowiedzialności;)

30 grudnia 2012

Mam

obsesję na punkcie książek. Przyznaję się bez bicia:] Uwielbiam kupować książki, no i czytać oczywiście też. I żałuję, że nie ma mieszkań z gumy, albo chociaż regałów. Powoli zaczynam tonąć, więc po ostatnim wyskoku postanowiłam, że następną książkę kupię dopiero, gdy przeczytam wszystkie oczekujące w kolejce - te moje i te pożyczone. Łatwo było postanowić, ale tak ciężko w tym postanowieniu wytrwać... Normalnie jakbym samą siebie karała;)
I powoli przekonuję się do zakupu czytnika:)

Mój

żołądek już nie toleruje ketanolu. Kręgosłup wciąż go kocha. Ostatnio nie ma dnia bez prochów. Ból wije się od szyi, zakręca pod łopatką, potem prosto aż do mety - kręgosłupa lędźwiowego. Gdy nie może wyhamować zahacza jeszcze o biodro. Na środkach przeciwbólowych chodzę, siedzę, stoję. Bez nich mogę tylko leżeć w bezruchu na prawym boku, wtedy nawet oddychanie sprawia ból.
Znowu boję się, co będzie dalej....

25 grudnia 2012

Jak

na kogoś kto z każdej strony słyszy, że powinien schudnąć, dostałam choinkowo ponadprzeciętną ilość słodyczy. I to głównie od tych, co mi to mówią:] Jakaś taka mała hipokryzja, nie? :P


21 grudnia 2012

5


dni wolnego.


No  prawie wolnego, bo zakupy, bo gotowanie, bo sprzątanie, bo cmentarz, bo bo bo...
No ale potem to już całkiem wolne:) Cały sezon Desperate Housewives przede mną, poważna i mniej poważna książka i dużo nowej muzyki:)))

18 grudnia 2012

Ostatnio

często narzekałam na problemy z koncentracją, na zapominanie. Każdy kiwał głową i mówił, że chyba nie jest aż tak źleeee....
Dzisiaj przeszłam samą siebie. Do autobusu wsiadłam z plecaczkiem, z autobusu wysiadłam bez. Pogratulować.




A potem bieg przez skwerek, błagalne stukanie w szybę stojącego na światłach autobusu. Pan kierowca otwiera drzwi i z niedowierzaniem słucha, jak mówię o zostawionym plecaku gdzieś w  między siedzeniami . Ścisk, tłok, ogólne poruszenie. Przez głośnik prosi pasażerów o rozglądnięcie się za zgubą i podanie jej do przodu. Dziesięć sekund później podawany z rąk do rąk wędruje wprost do mnie plecak. Pan kierowca z uśmiechem dodaje, że to taki świąteczny prezent od niego:) Jakbym mogła to bym go wyściskała z radości. Nie muszę chyba mówić jak wielką ulgę poczułam. W sumie  nie miałam tam nic ważnego, tylko dowód, prawo jazdy, kartę bankową, dowód rejestracyjny, 200zł... Takie tam drobiazgi.
Że gubię parasole to już zaakceptowałam, ale coś takiego????

16 grudnia 2012

Może

tym razem się uda.

Co

robi kobieta, gdy nie może odpalić auta? Dzwoni do męża. Oczywiste.
No a jak nie ma męża? Dzwoni do swojego faceta. Genialne.
A jak nie ma faceta? Wpada w panikę.
Eee tam. Dochodzi  do wniosku, że chyba rozładował się akumulator. Dzwoni na radio taxi, przyjeżdża pan z kabelkami i po chwili samochód zostaje uruchomiony. Kobieta bez faceta musi myśleć i działać, inaczej zginie w dżungli miasta.. 1.5km od domu;)

P.S. A boleśnie się kiedyś przekonała, że 1.5km od adresu zameldowania to zdecydowanie za mało, żeby wezwać bezpłatną pomoc. I auta powinny brać to pod uwagę nim bez ostrzeżenia postanowią sobie stanąć i nie ruszyć!

15 grudnia 2012

Mam

kręgosłup. Dzisiaj wiem to na pewno. Między tabletkami trudno złapać oddech z bólu. Do dupy jest.

04 grudnia 2012

Moja

babcia od co najmniej dwudziestu lat nie była sama w Krakowie. Nie żeby miała jakoś specjalnie daleko, bo przecież ostatecznie Nowa Huta jest dzielnicą Krakowa. Ale w jej wyobrażeniu to jak podróż do innego miasta, tramwajem i z prowiantem;) Jej wystarczają do szczęścia dwa sąsiedne osiedla, mały targ i okoliczne przychodnie. I dlatego bardzo się zdziwiłam, gdy dzisiaj powiedziała, że była na wycieczce. Tym bardziej, że od tygodnia jest w szpitalu, więc jak pojechała na tę wycieczkę? Karetką??  W szlafroku? Otóż nie, autobusem pojechała. A co? Nie wolno? Wolno.
A potem się okazało, że znowu nie piła wody i znowu obiecała, że teraz już na pewno będzie i jutro to nawet wypije całą butelkę, całe 1,5l. I tak tak, już pamięta, że na żadnej wycieczce nie była, że jest w szpitalu, że ma jeść.
Ciężka ta starość. I dla nas i dla niej.