09 listopada 2013

Niedawno

ktoś mnie zapytał, czy jestem szczęśliwa. Odpowiedziałam, że nie jestem nieszczęśliwa a to już dużo. Parę razy w życiu stan, w którym nie jest się nieszczęśliwym wydawał mi się mi się tak nieosiągalny, że doceniam go dużo bardziej niż przeciętny człowiek i dużo więcej dla mnie znaczy.
Bywam szczęśliwa. Zwłaszcza, gdy nie myślę o tym, czego nie mam, a skupiam się na tym, co mam. I tak się nawet zastanawiam, czy na pewno te wszystkie rzeczy, o których marzę na pewno dałyby mi szczęście. Szczera analiza wykazała, że jednak nie wszystkie, niektóre się po prostu przedawniły, ale większość pozostaje na liście. Nie marzę o cudach ani  rzeczach niemożliwych, a jednak z jakichś względów nie są możliwe. Może to wina losu, może przypadek zdecydował, a mój brak odwagi i wiary w siebie był tym gwoździem do trumny. Innym mówię, że póki żyjemy wszystko może się zdarzyć... Może sobie też tak powiem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz