nadawałabym się na pielęgniarkę. Zdecydowanie nie. Zmienianie opatrunku tacie przyprawia mnie o dreszcze. A świadomość, że pod obojczykiem ma wszczepiony osobisty defibrylator a wychodząca z niego elektroda jest umieszczona w sercu, sprawia, że przyklejając plaster aż wstrzymuję oddech, żeby nic nie zepsuć. Mało to logiczne, bo jak niby miałabym zepsuć to cudo techniki przemywając ranę płynem odkażającym?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz