17 września 2013

Zaczęło

mnie kłuć w czwartek. W piątek kłucie zamieniło się w ból. W sobotę ból się nasilił zmuszając mnie do szukania prochów. Niedziela była z tramalem, wieczorem mnie usztywniło, zaczęłam się poruszać jak robot i to taki z lat 80tych. Słup zaczął żyć własnym życiem. Strach i jeszcze więcej strachu i różne wizje rodzące się w mojej głowie, co się mogło stać. Bo przecież było tak dobrze. Telefon do lekarza i nakaz przerwania ćwiczeń na trzy dni, odpoczynku i odstresowania. Sugestia, że to tylko przeciążenie wywołane intensywnymi ćwiczeniami. Moje niedowierzanie i czekanie na poprawę. Po dwóch dniach obijania się jest lepiej. Nie mogę się już doczekać kontrolnego rezonansu. Jeszcze dwa miesiące... Ale uświadomiłam sobie, że już zawsze przy większym bólu będę wpadać w panikę, może więc powinnam zakupić zapas melisy??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz